Reklama

Dieta przedłuża życie

Od dawna prowadzone są dyskusje czy dieta ma jakiś wpływ nie tylko na samopoczucie, ale także i przeżywalność chorych na nowotwory złośliwe. Najnowsze obserwacje wykazują, że może mieć ona istotne znacznie u chorych leczonych z powodu raka jelita grubego.

Badania prowadzono wśród 1 tys. pacjentów będących w trzecim stadium choroby, gdy są już przerzuty do węzłów chłonnych. Wszyscy byli po operacji usunięcia guza i po leczeniu chemioterapią. Na tym etapie pięcioletnie przeżycia uzyskuje się w USA u 50-65 proc. chorych. Potwierdziło się, że ważne jest nie tylko jak przebiegało u nich leczenie, ale także jaką stosują dietę.
 

Prof. Jeffrey A. Meyerhardt z Dana-Farber Cancer Institute w Bostonie twierdzi, że najmniej korzystna jest dieta o wysokim wskaźniku glikemicznym (IG). Z jego obserwacji wynika, że aż o 80 proc. zwiększa ona ryzyko nawrotu choroby i wcześniejszego zgonu w okresie 7 lat.

Reklama

Uczony tłumaczy to tym, że wysoki poziom insuliny we krwi sprzyja rozwojowi raka. Taką zależność zaobserwowano już u osób cierpiących na cukrzycę, które częściej chorują na raka jelita grubego. Podejrzewa się, że insulina sprzyja rozmnażaniu się komórek nowotworowych oraz zwiększa przeżywalność tych, które krążą we krwi i mogą wywołać przerzuty.

Nie znaczy to jednak, że każda dieta węglowodanowa jest niekorzystna dla chorych na raka jelita grubego. - Poszczególne węglowodany i cukry wywołują odmienne reakcje organizmu - podkreśla prof. Meyerhardt. Zaleca, żeby wybierać produkty o niskim wskaźniku glikemicznym, takie jak jajka, ryby i owoce morza, wołowina, sery, a także awokado, cebula i brukselka.

Z wcześniejszych badań tego samego uczonego wynika, że dla chorych na raka jelita grubego najbardziej niekorzystna jest dieta najczęściej stosowana w krajach zachodnich, czyli obfitująca w mięso, tłuszcze, białe pieczywo i słodkie desery. Stosujący ją pacjenci w trzecim stadium tej choroby są aż trzykrotnie bardziej narażeni na zgon i nawrót choroby.

Wskaźnik glikemiczny obliczany jest na podstawie wpływu produktów żywnościowych na poziom glukozy we krwi w 2-3 godziny po ich spożyciu. Dotyczy wyłącznie węglowodanów, ponieważ tłuszcze i białka nie powodują wysokiego wzrostu poziomu glukozy. Wskaźnik ten jest podobny u ludzi zdrowych i chorych na cukrzycę.

Najwyższy IG wykazują te produkty, które są szybko trawione i po spożyciu powodują gwałtowny wzrost glukozy we krwi, a w ślad za tym również insuliny. Należą do nich m.in. napoje gazowe, białe pieczywo, smażone ziemniaki, płatki kukurydziane i piwo.

Trzeba jednak pamiętać, że wysoki poziom glukozy we krwi zależy też od ilości spożywanych produktów i zawartych w nich węglowodanów. Te o wysokim wskaźniku glikemicznym, ale spożywane w małych ilościach, dają taki sam efekt w wyrzucie insuliny do krwi jak produkty o niskim IG, ale zjadane w dużych ilościach. Decyduje o tym tzw. ładunek glikemiczny (ŁG), który pokazuje jaka jest zawartość węglowodanów w pożywieniu.

Przykładowo arbuz ma wysoki wskaźnik glikemiczny (72), ale w 100 gramach zawiera jedynie 5 gramów węglowodanów, gdyż w większości składa się z wody. Jego ŁG wynosi jedynie 3,6. Z kolei w 100 gramach makaronu o mniejszym wskaźniku glikemicznym (44) są 22 gramy węglowodanów. Stąd jego ŁG makaronu jest ponaddwukrotnie wyższy (wynosi 8,8).

Większy ładunek glikemiczny - niż ryż (ma jedynie 25 proc. węglowodanów) - ma białe pieczywo, które w połowie składa się z węglowodanów.

Prof. Meyerhardt zwraca uwagę, że napoje gazowane, a także niektóre soki, np. z daktyli i rodzynków, mają wyższy ładunek glikemiczny niż wody smakowe, sok pomarańczowy, jabłkowy i pomidorowy. Lepiej też spożywać ryż brązowy niż biały, pieczywo z pełnego ziarna, a nie białe.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy