Reklama

Co oddala nas od szczęścia?

​Niełatwo się z tym pogodzić, ale czasami sami oddalamy się od szczęścia! Paradoks, ale to niestety prawda. Nasze nastawienie determinuje nasze oczekiwania i zachowanie. Brzmi to może niezrozumiale, ale cierpliwości - poznajcie Magdę.

Magda - singielka, perfekcjonistka i niektórzy powiedzieliby - karierowiczka. Żyje w przekonaniu, że tak naprawdę ludzie jej nie lubią, dotyczy to także facetów. Na imprezach podchodzi więc do znajomych z dużą ostrożnością (bo nastawienie "nie lubią mnie" - działa) i gdy nie są w stosunku do niej otwarci, wylewni, szybko się wycofuje i wychodzi przed końcem spotkania. Dokładnie ta sama sytuacja powtarza się w przypadku mężczyzn. Ma opinię chłodnej i wyniosłej. Nie jest w żadnym związku. "Przekonanie, w którym tkwi Magda, sprawia, że spotyka ją dokładnie to, czego chciałaby uniknąć".*

Reklama

Myślicie sobie - biedna. Jak może tego nie widzieć? Zastanówcie się, czy i wy nie macie nastawień, które blokują was w kontaktach z innymi, a szczególnie ze współmałżonkami? A przekonania i oczekiwania wobec tych najważniejszych dla nas osób, wobec naszego związku, mają wielką moc. Często nasze zachowanie nie jest wynikiem faktycznego zachowania partnera, ale naszych oczekiwań - jak on/ona może się zachować. Jeśli są to negatywne oczekiwania, w konsekwencji będziemy bardziej skupiać się na wadach, niż na zaletach małżonka. Czy myślicie, że będziemy wówczas szczęśliwi?

Cztery nastawienia, priorytety, jakie rządzą naszym życiem, a które oddalają nas od szczęścia w związku, ale i w innych relacjach:

1. Poczucie niedowartościowania lub robienie z siebie ofiary powoduje, że umniejszamy wszystkie pozytywne słowa, dodawanie otuchy, jakie kierują do nas inni, w tym nasz małżonek. "Pięknie dziś wyglądasz" i odpowiedź "Ależ skąd, widzisz te zmarszczki i cienie pod oczami?". "Pyszny sernik upiekłaś" i odpowiedź "Daj spokój, taki zakalec mi dziś wyszedł". Z czasem druga strona przestanie nam prawić komplementy, a my tym samym udowodnimy sobie, że faktycznie jesteśmy nic niewarci.

2. Zadowalanie innych, jako najważniejsza sprawa w życiu. Oznacza to, że boimy się odrzucenia. Uważamy, że za wszelką cenę powinniśmy sprawiać przyjemność wszystkim wokół, tylko wówczas będą nas akceptować i kochać. Z czasem zapominamy o własnych potrzebach, bo przecież potrzeby innych są ważniejsze. Przestajemy cenić siebie.

3. Nadmierna kontrola powoduje, że nieustannie unikamy upokorzenia i odrzucenia. W rezultacie ogranicza to bardzo naszą spontaniczność. Przy takiej skłonności możemy chcieć kontrolować partnera i zwracać uwagę głównie na jego błędy.

4. Przesadne dążenie do doskonałości lub uzyskiwanie przewagi nad innymi oznacza jednocześnie małą tolerancję na błędy. Takie osoby notorycznie sprawdzają swoje zachowania i partnera, a nagminne wynajdowanie niepowodzeń partnera sprawia, że zaczyna on wątpić we własne możliwości.

Nawet jeśli odnaleźliście się w niektórych z powyższych zachowań nie martwcie się. Zdawanie sobie sprawy z własnych "ograniczeń" jest już pierwszym krokiem do zmiany. Poza tym, wiele tych cech ma też swoją dobrą stronę, np. osoba będąca ofiarą może być niezwykle empatyczna i chętna do niesienia pomocy. Ktoś, kto dąży do zadawalania wszystkich wokół, może być przyjacielski i troskliwy. Osoba sprawująca kontrolę może być potencjalnym przywódcą i dobrym organizatorem. Z kolei osoba dążąca do doskonałości będzie w stanie brać na siebie odpowiedzialność. Może też być odważna, ambitna i dokładna.

Starajmy się więc okiełznać nasze destrukcyjne nastawienia a szczęście w związku będzie gościło coraz częściej.

 * J. Carlton, D. Dinkmeyer "Szczęśliwe małżeństwo", GWP, Gdańsk 2008

Autor: PsychologiaPrzyKawie.pl


Psychologia przy kawie
Dowiedz się więcej na temat: psychologia | szczęście
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy