Reklama

Święty Mikołaj ma swój styl

Warto wierzyć w świętego Mikołaja. Dlaczego? Bo 6 grudnia możemy stać się bohaterami prawdziwej baśni.

W życiu każdego dziecka przychodzi w końcu moment, w którym dowiaduje się, że święty Mikołaj nie istnieje. Czasami prawdę odsłaniają rodzice, innym razem do gry wkraczają rówieśnicy, albo starsze rodzeństwo. Prawda jest taka, że maluchy dużo wcześniej wiedzą, że coś z Mikołajem jest nie tak, ale chętnie biorą udział w tej mistyfikacji. Bo niczym w przedstawieniu teatralnym, odgrywają tu jedną z głównych ról.

Odstająca broda   

Mikołaj od dawna jest podejrzany. Bo mówi dziwnym głosem, w przedszkolu daje wszystkim takie same prezenty przecież miał przynosić je tylko grzecznym dzieciom. Poza tym jego broda nie wiedzieć czemu dziwnie odstaje. Ogólnie rzecz biorąc, nie budzi zaufania. Za to budzi wielkie emocje. Już przed świętami Bożego Narodzenia jego podobizna spogląda z wystaw sklepów i reklam telewizyjnych. W radiu usłyszymy jak woła "Ho, ho, ho!". Mówi się o nim wiersze, śpiewa piosenki - jednym słowem, chyba każdy człowiek na świecie wie kim jest pan w czerwonym kubraczku, czapce z pomponem i długą, białą brodą.

Reklama

Pamiętam dokładnie, kiedy podałam w wątpliwość istnienie brodacza. Moja mama popatrzyła na mnie i powiedziała: "No cóż, nie wierzysz w św. Mikołaja, to pewnie nic ci nie przyniesie". Dla niej może to było zabawne, a ja czekając przeżywałam katusze. To był rok, w którym Mikołaj miał najwidoczniej awarię sań i prezent jakimś cudem podrzucił mi za okno dopiero w południe. Nawet się nie dziwiłam, że w dzień chodzi po balkonach. Trzymałam w dłoniach najpiękniejszą na świecie zamszową sakwę z frędzlami, taką indiańską, o jakiej marzyłam najbardziej. Z głośników magnetofonu dobiegała bajka "Wyprawa Tapatików", którą dostałam wraz z indiańskim cudeńkiem. Po dziś dzień pamiętam bezgraniczne poczucie szczęścia i wyjątkowości owej chwili.  

Mikołaj wymagał  

Dawniej Mikołaj był wymagający. Trzeba było przed nim zaprezentować swój talent - powiedzieć wierszyk, albo zaśpiewać piosenkę. Potem następowało obowiązkowe zdjęcie, na którym widać wystraszonego przedszkolaka na obcych kolanach. Z czasem poprzeczka została obniżona, ostatnio Mikołaj rzadko żąda indywidualnych popisów. Jeśli już ma nastąpić program artystyczny, to pokazuje go cała grupa. Potem gość wręcza prezenty i przypieczętowuje podarek uściskiem dłoni. Nic się tylko nie zmieniło w kwestii zdjęć, w końcu są pamiątką na całe życie. Chyba, że rodzice nie zgodzą się na zrobienie takowych, wiedząc, że ich pociecha ma mikołajofobię.    

Prezenty - wartość dodana  

Dlaczego dzieci kochają świętego Mikołaja? Dorośli myślą, że z powodu prezentów. Nie do końca się jednak z tym zgodzę - w końcu upominki maluchy dostają przez cały rok. Tu urodziny, tam Dzień Dziecka, kiedy indziej rodzic wysupła z portfela grosz na coś, czym aktualnie interesuje się jego pociecha. Mikołaj to nie tylko prezenty. To magia. Jego aparycja budzi respekt, zdolność patrzenia w przeszłość (czyli tego, jak kto się zachowuje przez cały rok), podziw. Nic dziwnego, że niektóre maluchy wpadają w popłoch na sam jego widok. Jest groźny i przyjazny zarazem. I na pewno nie jest zwyczajny.

Każdy z nas potrzebuje czasami odmiany szarej rzeczywistości. Wystarczy pogrążyć się w fascynującej lekturze, ciekawym filmie czy przedstawieniu. Wystarczy wpuścić do domu świętego Mikołaja.  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: św. Mikołaj
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy