Reklama

Opłaci się być niegrzecznym

Córka głośno się zaśmiała. Ja też. „Mamo, podobam ci się, jak się śmieje?” zapytała. „Oczywiście” – odpowiedziałam patrząc na nią z zachwytem. „A teraz podobam ci się?” zapytała ponownie i zrobiła jedną z najbardziej złych min, jakie tylko zrobić może ośmiolatka.

Wyraz twarzy mówił: jestem zła, wściekła, niegrzeczna. "Teraz podobasz mi się jeszcze bardziej. Wyglądasz jak prawdziwa szamanka, albo jakaś wojowniczka" - odpowiedziałam z dumą.

"Grzeczna" działa na własną szkodę 

Wśród wielu znakomitych pozycji literatury dziecięcej, jedna ma dla mnie szczególne znaczenie. To "Grzeczna" Gro Dahle z ilustracjami Svein Nyhus. Bohaterka książki, dziewczynka Lusia, to chodzący ideał. Ideał, który wszystko robi, jak należy. Jest cicha, pokorna, cały czas się uśmiecha, ładnie pisze, czyta, ma krótkie paznokcie, czyste ręce, czystą buzię, a zęby myje z pewnością najskrupulatniej na świecie. Lusia jest tak cichutka i tak grzeczniutka, że pewnego dnia inni przestają ją zauważać. Dziewczynka po prostu znika.

Reklama

Ciche dzieci - skrzywdzeni dorośli 

Jaki jest problem z grzecznymi dziećmi? Największy polega na tym, że nie ma żadnego problemu. A jak go nie ma, to tak, jakby dziecka właściwe nie było. Grzeczne dzieci nie pokazują swoich emocji, najczęściej udają, że są szczęśliwe, bo chcą sprostać oczekiwaniom dorosłych. Ciche, często nieśmiałe, zawsze się zgadzają z drugą osobą, nigdy nie bronią swoich racji, bo wydaje im się, że racji mieć nie mogą.

Grzeczne dzieci to w przyszłości potencjalni dorośli - ofiary. Łatwo dają się zmanipulować, w pracy zostają zawsze po godzinach, o podwyżkę się nie upomną, a jak ktoś im nadepnie na stopę, to jeszcze przeproszą. Często też nie układa im się w życiu prywatnym. Spełniają oczekiwania partnera bądź partnerki, ale sami nie znają własnych pragnień.

Opłaci się sprawiać problemy

Kiedy dziecko sprawia problemy dorośli natychmiast reagują. Chodzą z nim do psychologa, konsultują się z pedagogiem w przedszkolu czy szkole, szukają przyczyn takiego zachowania.

Gdy maluch krzyczy, natychmiast gromadzi się wokół niego wianuszek osób, które próbują złagodzić wybuch gniewu. Nie chce jeść? Wszyscy zauważają, że ma problemy z brzuszkiem. Awanturuje się podczas zabawy? Z pewnością znalazł nieodpowiednie towarzystwo.

Hałaśliwe dzieci mają na każde wezwanie do dyspozycji dziadków, rodziców i wychowawców. Są w centrum uwagi, zawsze na świeczniku, każdy ich zna. Swoim zachowaniem absorbują pół świata, a im więcej dostają, tym bardziej wydaje im się, że mogą mieć drugie pół.

Co się stało z Lusią?

Wracając do książki Gro Dahle - Lusia musi w końcu zniknąć, by móc odzyskać swoją tożsamość. Do tej pory żyła po to, by spełniać oczekiwania innych, dorosłych.

Kiedy wreszcie przestaje być więźniem własnego uśmiechu, zaczyna krzyczeć: "dość tego!" - i wszyscy wiedzą, że coś w niej się zmieniło i to bezpowrotnie. Na szczęście dla Lusi.

Nie wiem, w ilu domach mieszkają Lusie, ale zachęcam do tego, by uważnie przyglądać się swoim dzieciom.

Szczególnie tym, które są za grzeczne. O tym, że nie lubię słowa "grzeczny" pisałam niejednokrotnie. Uważam, że jest jednym z najbardziej nadużywanych określeń. Tyle, że dorośli przywiązują do niego ogromną wagę. A oni wszystko wiedzą lepiej.   


Monika Szubrycht  



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wychowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy