Reklama

Na co komu poradniki?

​Odkąd dowiedziałem się, że będę tatą przeczytałem kilkanaście mądrych książek i kilkaset porad dotyczących tego, jak powinna przebiegać ciąża, poród i wychowanie dziecka na poszczególnych etapach rozwoju. Doświadczenie wykazało, że większość z nich można śmiało wyrzucić przed przeczytaniem.

Poradnik poradnikowi nierówny

Na rynku jest mnóstwo wydawnictw, które chcą nam pokazać, jak najlepiej wychowywać dzieci. Nie ma w tym nic złego, jednak odnoszę wrażenie, że próbują one na siłę wtłoczyć wszystkich milusińskich w sztywne ramy wybranego naukowego lub pseudonaukowego dogmatu. W efekcie w jednym poradniku wyczytamy, że mleko krowie to największa trucizna, która prowadzi do łamliwości kości i wczesnej osteoporozy. Z kolei druga księga mądrości opowiada o zaletach mleka, wysokiej zawartości wapnia i innych pierwiastków.

Chwilę później przechodzimy do kwestii pieluch. Tu od lat toczy się walka między zwolennikami jednorazówek, a propagatorami tetry i innych rozwiązań wielorazowych. Lekko nie ma. Czy lepiej zdjąć wypełniony ładunek i wyrzucić do kosza, skąd trafi na wysypisko i będzie się rozkładał latami? Czy może lepiej prać tetrę lub wkłady do wielorazówek zużywając wodę i detergenty? Przez litość nie będę się rozwodził na temat walorów zapachowych poszczególnych opcji.

Reklama

I tak jest praktycznie z każdym aspektem życia dziecka. Od higieny (stosować emulsje na bazie ropy naftowej czy nie), przez ubrania (czy używane, czy oryginalne, czy z materiałów takich, czy innych), po jedzenie (karmić piersią, sztucznym mlekiem czy może jeszcze czymś innym) i wychowanie (czytać książeczki, zabierać na spacery, zmuszać do chodzenia, aktywizować itp. itd.).

Bądź tu człowieku mądry

Po takiej dawce sprzecznych informacji normalny tata ma totalny mętlik w głowie. Do tego dochodzi zbiór cennych porad babć, dziadków, wujków, cioć oraz wszystkich krewnych i znajomych królika. Jakby tego było mało pojawiają się niebezpieczne nurty, które przeczą zdrowemu rozsądkowi i logice. Przykładem jest ruch antyszczepionkowy. Nie ma przecież nic lepszego niż narażenie swojego i innych dzieci na śmiertelne choroby zakaźne. Równie kuriozalne, jest popularne twierdzenie, że "klapsy jeszcze nikomu nie zaszkodziły". Pomijając już fakt, że jest to zakazane przez prawo, wydaje się, że zwolennicy tej tezy uważają bicie słabszych i bezbronnych za najlepszą metodę wychowawczą.

Nie ma złotego środka

Lektura poradników może być przyczyną wielu kłopotów. Zdarza się, że zarówno ojcowie, jak i mamy oczekują, że ich potomstwo będzie zgodne z wyznaczoną przez mądrą lekturę normą. A tymczasem dzieci są różne, tak jak różni są dorośli. Jedno zacznie chodzić mając roczek, a inne dwa miesiące później. Jedno zacznie czytać wyrazami mając lat 3, a inne nauczy się tego dopiero w szkole. Jeżeli jednak pojawiają się jakiekolwiek wątpliwości dotyczące rozwoju maluchów, to pierwszym odruchem rodziców powinna być konsultacja z lekarzem pediatrą, a nie poradnikiem czy forum internetowym.

Zamiast wprowadzać sobie mętlik w głowie oraz narażać siebie, partnera i dziecko na niepotrzebny stres lepiej poradzić się specjalistów. Oni przeczytali więcej poradników niż my zdołamy kiedykolwiek, skonsultowali to z innymi specjalistami oraz poparli praktyką. Korzystajmy z ich wiedzy dla dobra własnego i naszych dzieci.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy