Reklama

Starlink. Kosmiczna zabawa dla każdego

Gdy wydawało się, że era gier połączonych z zabawkami dobiegła końca, firma Ubisoft postanowiła przywrócić im blask, wprowadzając na rynek tytuł Starlink. Kosmiczna przygoda, w której uczestnicy mogą używać istniejących fizycznie statków kosmicznych, pilotów i broni, błyskawicznie zdobyła uznanie dzieci. Nic dziwnego, że została przez nie wyróżniona w plebiscycie Zabawka Roku. Czy Ubisoft ma szansę wygrać tam, gdzie pole oddali tacy giganci, jak Disney i LEGO?

Zacznijmy od podstaw. W Starlink na pada naszej konsoli zakładamy specjalną przystawkę, do której stawiamy figurkę pilota i montujemy statek kosmiczny. Tak złożone urządzenie wygląda naprawdę ciekawie i pobudza dzieci do zabawy. Statek zostaje przeniesiony do świata gry, a uczestnik zabawy może go na bieżąco modyfikować, np. wymieniając pilota, zmieniając skrzydła czy umieszczone na nich bronie. Oczywiście za dodatkowe statki, pilotów i bronie, trzeba zapłacić, ale doświadczenie pokazuje, że można się świetnie bawić mając tylko zestaw podstawowy.

Reklama

Nasz statek lata po planetach fikcyjnego układu gwiezdnego Atlas, gdzie w różnorodnych warunkach klimatycznych, przyjdzie nam zmierzyć się z wrogimi siłami, budować stacje badawcze, zawierać sojusze, badać lokalną faunę czy zdobywać surowce. Główna oś fabularna zakłada walkę ze złym Legionem, dowodzonym przez Draxa, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby wypełniać dziesiątki misji pobocznych i zająć się eksplorowaniem niezwykle kolorowego zakątka galaktyki.

Gra jest niezwykle kolorowa, ale nie wywołuje wrażenia infantylności. Przeznaczona już dla dzieci od 7 roku życia, pozbawione jest elementów niepotrzebnej przemocy. Przeciwnicy są głównie robotami, lokalnej fauny nie da się zabijać, nawet przypadkiem, a bohaterowie, z którymi przyjdzie się spotkać, mimo pewnego zróżnicowania, bardzo sympatyczni. Dzięki temu dzieci nie przeżyją podczas zabawy traumy, a dorosłych takie ograniczenia nie będą specjalnie razić, bo istotą gry jest latanie i strzelanie do złych robotów.

W tym zakresie gra sprawdza się wyśmienicie. Korzystając z różnorodnych kombinacji broni, statków i pilotów, możemy prowadzić niezwykle emocjonujące i efektowne starcia. Niszczymy niszczące planety wrogie instalacje, walczymy w kosmosie z myśliwcami i atakujemy olbrzymie statki bojowe. Dzieje się dużo i szybko, dzięki czemu nie ma wrażenia nudy. Oczywiście występuje pewna powtarzalność i schematyczność, ale twórcy postarali się, aby było co robić.

Tutaj nie sposób zapomnieć o trybie kooperacji. Dzięki zakupowi drugiej przystawki do pada i drugiego statku, zabawę można prowadzić we dwójkę, na dzielonym ekranie. Wspólna walka i odkrywanie tajemnic galaktyki jest naprawdę bardzo satysfakcjonująca. Aby gracze nie pogubili się na rozległych planetach, wykorzystano mechanizm, który teleportuje ich do siebie, gdy oddalą się na zbytnią odległość. Wpasowano to także w warstwę fabularną, dzięki czemu rozwiązanie to nie drażni. Mimo tego, obaj gracze mają dużą swobodę w zakresie eksploracji. Wymienianie się modułami statków, rozwijanie pilotów i doładowywanie broni różnorodnymi znajdźkami też sprawia wiele satysfakcji.

Gra została w całości spolszczona, dzięki czemu dzieciom łatwiej jest zanurzyć się w jej świecie. Następuje to zresztą wyjątkowo szybko, a zabawa przyciąga zarówno chłopców, jak i dziewczynki, bo twórcy zadbali, aby występowały tam też pilotki.

Przejście głównego wątku fabularnego zajęło nam trochę ponad 9 godzin, ale realizowaliśmy trochę wątków pobocznych. Nie zmienia to faktu, że gramy ciągle dalej, bo chcemy zbadać wszystkie planety. Do tego ostatnia animacja zapowiada, że możemy liczyć na kolejne wątki, czego nie możemy się już doczekać.

Starlink jest przykładem świetnie przemyślanej gry kooperacyjnej, łączącej świat fizycznych zabawek z grą na ekranie. Ważną informacją dla dbających o budżet rodziców jest to, że cały wątek fabularny da się przejść bez problemu, korzystając tylko z zestawu startowego. My jednak polecamy dokupienie drugiego uchwytu i statku, aby móc bawić się we dwoje. Starlink podbił serca dzieci. Jeśli tylko twórcy nie popełnią błędu poprzedników, który polegał na wypuszczaniu zbyt dużej liczby płatnych dodatków, które nie wnosiły nic do rozgrywki, to mają szansę na zadomowienie się na pustym obecnie rynku. Zwłaszcza, że podstawowy zestaw nie należy do przesadnie drogich, a sezon gwiazdkowy jest tuż za pasem.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: gry dla dzieci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy