Reklama

Rodzić razem czy osobno?

Porody rodzinne są bardzo popularne, ale... to, co modne, nie dla każdej pary jest dobre. Jeśli wahacie się, czy powinniście być we dwójkę na sali porodowej, nasi eksperci pomogą wam podjąć decyzję.

Ze statystyk wynika, że wspólny poród staje się normą. W niektórych szpitalach nawet 80 proc. porodów to porody rodzinne. Czy jednak takie rozwiązanie sprawdza się u każdej pary? Eksperci są zdania, że nie zawsze.

Jeśli zarówno kobieta, jak i jej partner są przekonani, że chcą lub nie chcą rodzić razem, nie ma problemu. Gorzej, gdy jedno chce rodzić razem, a drugie wcale nie ma na to ochoty...

Jak szukać wyjścia z takiej sytuacji? Trzeba spróbować zrozumieć racje i potrzeby partnera, a potem razem dążyć do kompromisu. Położna, psycholog i seksuolog pomogą wam go osiągnąć.

Reklama

Ona nie chce, a on chce

Jestem w pierwszej ciąży, mąż bardzo się cieszy i już nie może się doczekać przyjścia dzidziusia na świat. Dla niego to, że będziemy rodzić razem jest oczywiste, a dla mnie już nie. Zawsze byłam osobą dość wstydliwą i zamkniętą w sobie, a te cechy nasilają się, kiedy mam jakieś zadanie do wykonania albo źle się czuję. Poród będzie dla mnie właśnie takim "zadaniem".

Chciałabym go przeżyć sama. Boję się, że obecność męża będzie mnie krępować albo sprawi, że nie będę w stanie się zmobilizować. Z drugiej strony nie chcę go pozbawiać tego niezwykłego doświadczenia, jakim jest obserwowanie, jak przychodzi na świat nasze dziecko. Chciałabym znaleźć jakieś kompromisowe rozwiązanie dla nas obojga...

Agata, 29 lat (w 5. miesiącu ciąży)

Co na to eksperci?

Psycholog: Poród to rzeczywiście zadanie, podczas którego kobieta powinna mieć stworzone jak najlepsze warunki. Dlatego przyszła mama nie powinna robić czegoś wbrew sobie tylko po to, aby nie zranić partnera. Jeżeli jest przekonana, że lepiej będzie się czuła jedynie w obecności personelu medycznego, powinna powiedzieć o tym mężowi wprost. Im szybciej to zrobi, tym lepiej dla obojga. Partner będzie miał czas, by zrozumieć i zaakceptować jej decyzję.

Moja rada:

● Jeśli mąż jest tak bardzo przejęty swoim ojcostwem, warto to docenić i zorganizować mu zadania, które pozwolą mu wejść w rolę taty, np. urządzenie pokoiku dla maluszka, kupno wózka. Dzięki temu łatwiej zaakceptuje fakt, że żona nie chce jego obecności przy narodzinach dziecka.

Położna: Z mojego doświadczenia wynika, że wiele kobiet obawia się obecności partnera przy porodzie, bo nie chcą, żeby on zobaczył je "w takiej sytuacji". Kobietom chodzi zwłaszcza o to, by mąż nie widział ich okolic intymnych. Wstyd będzie je krępował i utrudni skupienie się na akcji porodowej.

Moja rada:

● Parom w takiej sytuacji polecam kompromisowe rozwiązanie: mąż może być na sali, ale stać np. za głową pacjentki, trzymać za rękę, wspierać ją w oddychaniu, itp.

Seksuolog: Aby para mogła znaleźć rozwiązanie, które będzie satysfakcjonować ich oboje, kobieta powinna powiedzieć wprost, czego się obawia. Wtedy partner może wcześniej zastanowić się, jak ma się zachować w sytuacjach, które rodzą w partnerce wstyd lub lęk.

Moja rada:

● Jeśli para zdecyduje się jednak rodzić razem, warto umówić się np. z położną, że w momencie, gdy kobieta nie będzie chciała obecności partnera, ta poprosi go o opuszczenie sali. To da rodzącej większe poczucie komfortu.

Ona chce, a on nie chce

Spodziewamy się pierwszego dziecka. Wszystkie pary z naszego najbliższego otoczenia rodziły razem, żona też tego ode mnie oczekuje, ale... no właśnie, ja nie wiem, jak jej to powiedzieć, że po prostu "tego nie czuję". Sceny porodowe w filmach działają na mnie odstraszająco, boję się też własnej bezsilności, tego, że będę patrzył na cierpienie żony i nie będę mógł jej pomóc.

Poza tym, mój przyjaciel, który był przy porodzie swego dziecka, powiedział, że od tej pory ma problem z seksem. Nadal kocha żonę, ale patrzy na nią tylko jak na matkę swego dziecka, przestała pociągać go seksualnie. Boję się, że z nami mogłoby być tak samo... Co robić?.

Piotr, 31 lat

Co na to eksperci?

Psycholog: Wspólny poród to wspólna decyzja. Nie warto ulegać presji otoczenia tylko dlatego, że coraz więcej par decyduje się na porody rodzinne. Jeśli mężczyzna znajdzie się na sali porodowej wbrew sobie, jego obecność może wprowadzić niepotrzebne napięcie. Aby uniknąć takiej sytuacji, mąż musi szczerze powiedzieć żonie, czego konkretnie się obawia.

Czy boi się bezsilności i tego, że nie będzie wiedział, jak jej pomóc? Czy może bardziej przeraża go kobieca fizjologia? Partnerka z kolei powinna powiedzieć mężowi, jak wyobraża sobie jego udział w porodzie i czego od niego oczekuje. Będzie liczył skurcze? Podawał jej wodę do picia i trzymał ją za rękę? Może wystarczy jej, że mąż będzie tylko podczas pierwszej fazy porodu, a później zostanie wyproszony z sali i poproszony dopiero po to, by przeciąć pępowinę?

Moja rada:

● Nie odkładajcie rozmowy o porodzie na później dlatego, że się jej obawiacie. Im szybciej określicie wzajemne oczekiwania, tym łatwiej będzie wam dojść do porozumienia i znaleźć rozwiązanie najlepsze dla obojga. A jeśli trudno wam się dogadać? Zastanówcie się, czy odmienne zdanie na temat tego, czy rodzić razem, czy też nie, nie ma "drugiego dna" i czy nie kryje się za tym jakiś inny problem w waszym związku. Może mąż maskuje w ten sposób swój brak dojrzałości, a żona liczy na to, że on przez samą obecność przy porodzie nagle dorośnie do roli ojca?

Położna: Jeśli mąż nie chce być przy porodzie, żona nie powinna go do tego zmuszać. Robienie czegoś na siłę odbija się później niekorzystnie na związku. Lepiej dać mężczyźnie czas, by dojrzał do pewnych decyzji. Zdarza się, że ojciec nie chce być przy porodzie pierwszego dziecka, ale później tak dobrze odnajduje się w roli taty, że przy kolejnej ciąży od razu deklaruje żonie chęć udziału w porodzie. Znam takie pary z własnego doświadczenia.

Moja rada:

● Obecność kogoś bliskiego daje rodzącej poczucie bezpieczeństwa, dlatego nie warto z tego rezygnować. Jeśli mąż nie chce być przy porodzie, ciężarna może poprosić o to swoją mamę, siostrę czy przyjaciółkę.

Seksuolog: Poród wiąże się z bardzo silnymi i sprzecznymi emocjami. Z jednej strony mężczyzna czuje radość, bo oto rodzi się jego dziecko. Z drugiej strony boi się o zdrowie maluszka i partnerki, o to, czy wszystko dobrze się skończy. Poza tym, to właśnie podczas porodu wielu mężczyzn ma po raz pierwszy kontakt z fizjologią kobiety w warunkach skrajnie odmiennych od tych, które kojarzą im się z erotyką. O ile z silnymi emocjami wielu panów jest w stanie sobie poradzić, o tyle spotkanie z kobiecą fizjologią może stać się traumatycznym przeżyciem. Często odbija się to później negatywnie na życiu seksualnym młodych rodziców. Jeśli mężczyzna obawia się takiej sytuacji, lepiej byłoby, aby czekał na narodziny potomka na korytarzu.

Moja rada:

● Gdy młody tata nie wie, czy zniesie widok rodzącej kobiety, niech obejrzy film przedstawiający poród. Reakcje na to, co widzi, ułatwią mu podjęcie decyzji, czy chce być przy takim wydarzeniu.

Plusy i minusy wspólnego porodu

Dlaczego warto rodzić razem?

Kobieta, mając przy sobie wspierającego partnera, czuje się bezpiecznie, więc akcja porodowa przebiega sprawniej.

Mężczyzna obecny przy narodzinach potomka łatwiej nawiązuje emocjonalną więź z maleństwem i ma poczucie, że spełnił się w roli męża i ojca.

Wspólny poród zbliża małżonków i cementuje ich związek, ale tylko pod warunkiem, że oboje go chcieli i nie podejmowali decyzji pod wpływem presji.

Kiedy lepiej tego nie robić?

Jeśli mężczyzna bardzo źle reaguje na widok krwi i widać, że może nie poradzić sobie z kobiecą fizjologią.

Poród rodzinny może się wówczas negatywnie odbić na życiu seksualnym pary.

Gdy kobieta czuje, że obecność męża może jej bardziej zaszkodzić niż pomóc i będzie dodatkowo ją stresować.

Jeśli oboje obawiają się, że wspólny poród może niekorzystnie odbić się na ich związku - nie warto robić niczego na siłę.


Konsultacja: Barbara Jaworska, położna środowiskowa, Joanna Kot, psycholog, dr Radosław Jerzy Utnik, psycholog, seksuolog. Tekst: Beata Szyjer

Mam dziecko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy