Reklama

Media nazwały go "najbardziej wyluzowanym noworodkiem"

To był poród rodem z horroru! Na szczęście z pięknym zakończeniem. Jednak młoda mama miała powody do obaw. Po czterech wyczerpujących dniach walki z nadciśnieniem oraz niebezpieczeństwem pęknięcia macicy, Angel Taylor drżała o życie swego nienarodzonego syna.

Ale gdy chłopczyk przyszedł na świat był tak spokojny i zrelaksowany, jak to tylko możliwe - dosłownie powitał nową rzeczywistość z szeroko rozpostartymi ramionami.

Rutynowe badania, którym poddała się 33-letnia Amerykanka wykazały, że jej ciśnienie krwi jest niebezpiecznie wysokie. Jest to schorzenie, którego nie należy bagatelizować, ponieważ może wywoływać poważne konsekwencje zarówno u matki, jak i u dziecka. Jako następstwa wymienia się m.in. przedwczesne odklejanie się łożyska, co grozi niedotleniem płodu, przedterminowe porody, zagrożenie wystąpieniem stanu przedrzucawkowego, uszkodzenie nerek, wątroby i mózgu.

Reklama

Co więcej, powikłania po nadciśnieniu tętniczym występującym podczas ciąży stanowią, obok krwotoków położniczych, najczęstszą przyczyną zgonów rodzących kobiet.

Angel urodziła już wcześniej dwoje dzieci; jedno siłami natury, a drugie poprzez cesarskie cięcie. Miała nadzieję na kolejny poród naturalny, jednak los pokrzyżował te plany. Cała akcja przeciągała się, a rozwarcie szyjki macicy nie postępowało. W przypadku tej pacjentki dodatkowo istniało zagrożenie pęknięcia macicy, zwłaszcza, że cięcie, które przeżyła w przeszłości, naruszyło ten narząd.

W efekcie medycy nie chcieli ryzykować realizacji czarnego scenariusza, wywołując poród. Lecz gdy po trzech dniach rozwarcie szyjki macicy wynosiło zaledwie cztery centymetry, zdecydowali się zakończyć poród operacyjnie. Jednak i tu napotkali trudności. Dziecko utknęło w dolnej części macicy, która, jak się okazało, była pokryta licznymi bliznami. Położnicy mieli zatem nie lada problem z wydobyciem noworodka.

Mimo tych przeszkód kobieta urodziła zdrowego chłopca. Zebrani długo nie zapomną widoku, jaki ukazał się ich oczom. Nic dziwnego! W błyskawicznym tempie świat obiegło pierwsze zdjęcie nowo narodzonego - malec powitał przyjmujących go lekarzy szerokim "uśmiechem" i otwartymi ramionami!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy