Reklama

Roszczeniowy nastolatek

„Kup mi tę bluzkę!”, „Wszyscy mają tablet, tylko nie ja!” – twoje dziecko żąda coraz więcej i nie przyjmuje odmowy? Dowiedz się, jak reagować na jego zachowanie.

Nastolatki stosują wiele różnych taktyk, by coś na nas wymóc. Grożą: „Bo przestanę się uczyć!”, manipulują: „Pojadę do babci, jeśli dacie mi pieniądze na koncert!” albo podlizują się: „Sprzątnąłem pokój, mogę umyć ci samochód, ale…”. A gdy to nie działa, słyszymy: „Nienawidzę cię! Jesteś okropna!”.

Jeśli potrafimy wymienić wszystkie te sposoby jednym tchem, to znaczy, że często mamy z nimi do czynienia i, co gorsza, prawdopodobnie im ulegamy.

Co się stało z moim dzieckiem?

Wiek nastoletni to czas egocentryzmu i przewrażliwienia na swoim punkcie – mówi Marta Iwanowska-Polkowska psycholog z Manufaktury Rozwoju.

Reklama

– W tym okresie dziecko nie szuka już uznania w oczach rodziców. To rówieśnicy stają się dla niego najważniejsi. A dla młodzieży dziś „mieć”, a nie „być” ma największe znaczenie.

Nastolatki porównują się więc, ścigają, kto ma więcej, lepiej. Wiedza i umiejętności dla większości z nich mają mniejsze znaczenie, liczą się dobra materialne. Ich brak sprawia, że nasze dziecko może czuć się odrzucone przez grupę rówieśniczą.

Wraca więc do nas i prosi, rozkazuje, błaga, bo musi to coś mieć, najlepiej natychmiast.

Spokojne rozmowy

Nie złośćmy się, tylko rozmawiajmy Jak sobie radzić z domagającym się kolejnych rzeczy nastolatkiem? Jeśli do tej pory uczyliśmy dziecko, że nie sprawy materialne są tym, co powinno określać wartość człowieka, możemy być rozczarowani postawą dziecka. Ale nawet wtedy na jego żądania reagujmy otwartością. Starajmy się zrozumieć, co przeżywa dziecko, dlaczego to, czego się tak silnie domaga, jest dla niego tak ważne.

– Trzeba z dzieckiem rozmawiać, by dowiedzieć się, co myśli, jakie ma problemy, przekonania, z jaką grupą rówieśniczą przebywa. Bo jego żądania mogą być nie tylko wyrazem buntu czy egoizmu, ale też sygnałem, że potrzebuje akceptacji otoczenia, próbuje się wyróżnić w grupie, zainteresować sobą chłopaka lub dziewczynę – tłumaczy Marta Iwanowska-Polkowska.

– Podczas rozmowy pokażmy dziecku, że jego problemy są dla nas ważne. Nie oceniajmy ich pochopnie, nie lekceważmy, bo dla niego to najważniejsze sprawy na świecie. Nasza nieprzemyślana krytyka sprawi tylko, że się przed nami zamknie.

Sztuka mówienia "nie"

Jeśli trzeba odmówić, to jak to zrobić? Jeżeli nie zgadzamy się na żądania dziecka, odpierajmy jego argumenty spokojnie, mówiąc prawdę.

– Powołujmy się przy tym na znane dziecku zasady obowiązujące w naszym domu, np.: „Nie usprawiedliwię ci nieobecności, bo to byłoby nieuczciwe, przecież dobrze o tym wiesz. Nie byłaś chora, tylko poszłaś z koleżankami na wagary do centrum handlowego”.

Jeśli dziecko domaga się bardzo drogich rzeczy, możemy powiedzieć wprost: „Nie mam tylu pieniędzy, nie mogę ci kupić tak drogiej rzeczy” – radzi psycholog.

Pomimo emocji z jednej i drugiej strony, starajmy się słuchać uważnie i nie podnosić głosu. Unikajmy moralizowania: „Bo ja w twoim wieku…”, „Gdyby moi rodzice dawali mi tyle, co ja tobie!..”. W ten sposób tworzymy tylko niepotrzebny dystans pomiędzy nami a dzieckiem.

Unikajmy też: „Nie, bo nie!” i: „Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć!”. Kiedyś my też możemy usłyszeć taką odpowiedź od naszego dziecka, a na pewno nie chcielibyśmy tego. Jeśli nie zgadzamy się na jego prośby, zawsze powinniśmy to uzasadnić. Mówmy o swoich uczuciach: „Jest mi przykro, że źle czujesz się wśród koleżanek, ale w tym momencie nie mogę kupić ci nowego komputera”. Warto przy okazji porozmawiać o tym, na czym polega prawdziwa przyjaźń. Wtedy dziecko oprócz zakazu słyszy także naszą troskę.

Gdy dziecko wypróbuje już wszystkie „chwyty”, zazwyczaj z bezradności zaczyna reagować złością, krzykiem i trzaskaniem drzwiami. Możemy wówczas usłyszeć: „Jesteś najgorszą matką na świecie! Nienawidzę cię!”. A my zamiast powiedzieć: „Przykro mi, gdy tak mówisz. Ja cię kocham” i przejść nad tym do porządku dziennego, zaczynamy się przejmować i niepotrzebnie martwić.

Czasem, by nie narażać się na takie właśnie słowa, machamy ręką i dla świętego spokoju zgadzamy się na żądania dziecka. Nie chcemy przestać być „fajni” i narazić się na odrzucenie. A to błąd. Dziecko potrzebuje jasno wytyczonych granic i zasad. Nawet jeśli się przeciwko nim czasem buntuje, to warto wiedzieć, że to, czego się teraz nauczy, w przyszłości zaowocuje.

Co możemy zrobić? Mówmy „nie”, jeśli taka jest nasza decyzja, a dziecku wytłumaczyliśmy jej powody.

Wspólnie szukajmy rozwiązania

– Jeśli chcemy wyjść naprzeciw prośbom dziecka, zaangażujmy je w zdobycie tego, czego pragnie. Gdy np. chce jechać na obóz surfingowy, powiedzmy: „Dobrze, dam ci połowę tej kwoty, ale ty na pozostałą część zapracujesz. Może pomalujesz balustradę albo posprzątasz w garażu?” – podpowiada Marta Iwanowska-Polkowska.

Jednak może się zdarzyć, że czasami, po ludzku, nie radzimy sobie z rozhukanym, roszczeniowo nastawionym dzieckiem. Kiedy powinniśmy się martwić?

– Jeżeli reakcje dziecka są bardzo gwałtowne i ciężko nam znaleźć tego przyczynę. Gdy działają destrukcyjnie na jego relacje z nami, dezorganizują życie rodziny, to znaczy, że nie jest to już problem na jedną rozmowę i trzeba się nim poważnie zająć. Jeżeli jeszcze czujemy, że sami sobie nie radzimy, warto zwrócić się do psychologa.

Lepiej jednak najpierw umówić się na konsultację na osobności, zanim wyślemy tam syna czy córkę. Dobrze też spotkać się z wychowawczynią i spytać, jak wyglądają relacje dziecka z rówieśnikami – dodaje Marta Iwanowska-Polkowska.

Marta Iwanowska-Polkowska psycholog, coach, Manufaktura Rozwoj


Olivia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy