Ma podejście do dzieci
„Syn w końcu przestał bać się lekarzy” – mówi Katarzyna Krakowiak (42 l.) z Marek.
Syn rękoma i nogami bronił się przed wizytą u lekarza. Filip (12 l.) narzekał na bóle gardła, dlatego byliśmy częstymi "gośćmi" w przychodni.
- Proszę oto antybiotyk - słyszałam ciągle od lekarzy.
Miałam wrażenie, że chcą nas mieć z głowy. Zamiast pomyśleć, jak wzmocnić syna, wypisywali nam kolejny antybiotyk. Najgorsze było to, że nie mieli podejścia do dziecka.
- No, otwórz szerzej tę buzię! - krzyczał doktor podczas jednej z wizyt. - Nie będę ci dwa razy powtarzać!
Filip płakał, a lekarz krzyczał jeszcze głośniej. Nic dziwnego, że po takich doświadczeniach syn zaczął bać się badań.
W marcu syn zaczął pokasływać, gorączkował. Pojechaliśmy do przychodni przy szpitalu w Wołominie. Filip płakał, mówił, że już wyzdrowiał. Gdy tylko weszliśmy do gabinetu, dr Agnieszka Wawszczak przywitała nas uśmiechem.
- To opowiedz mi, co ci dolega - mówiła spokojnie.
Po kilku minutach rozmawiali już jak znajomi.
- Samo leczenie infekcji nie wystarczy. Trzeba zahamować reakcję alergiczną, by ułatwić oddychanie - doktor jako pierwsza spojrzała na Filipa całościowo, a nie tylko na bolące gardło.
Dziś po chorobie nie ma już śladu, a Filip może normalnie oddychać i spokojnie spać.
- Gdyby działo się coś niepokojącego, proszę nie wahać się, dzwonić - usłyszałam od lekarki po wizycie kontrolnej.
Mam nadzieję, że nie będzie to konieczne, ale już sama świadomość, że jest ktoś taki, daje ogromne poczucie bezpieczeństwa.