Reklama

Bank mlekiem płynący

Oddawanie mleka na potrzeby banku to gest dobrej woli, działalność woluntarna, co oznacza, że ochotniczki nie pobierają za nią honorarium. Oddając nadwyżki mleka pomagają przede wszystkim wcześniakom lub innym noworodkom w potrzebie.

Banki mleka kobiecego to z reguły instytucje współpracujące z przyszpitalnymi laboratoriami, które deponują pokarm przekazany przez wyselekcjonowane dawczynie, by po przejściu rygorystycznych procedur trafił do oczekujących maluchów. Adresatami takiej pomocy są wcześniaki lub inne noworodki, których stan tego wymaga.

Nowoczesne banki zastąpiły laktaria, które funkcjonowały w Polsce przez ponad pół wieku. Ich działalność była stopniowo wygaszana począwszy od wczesnych lat 80. XX wieku, kiedy to świat obiegły informacje o wirusie HIV. Ze względów higienicznych zdecydowano zlikwidować te przybytki. Ostatni, istniejący przy łódzkim Centrum Matki Polki, został zamknięty w 1999 roku.

Reklama

Mleko kobiece uchodzi za pokarm idealny, który zmienia się tak, jak zmieniają się potrzeby noworodka, a później niemowlęcia i zawsze wygra ze sztuczną mieszanką. Nie można zaprzeczyć, że obecnie pokarm modyfikowany jest coraz lepszy. Prace nad ulepszeniami jego składu ciągle trwają, ale póki co natury nie udało się podrobić. Są jednak sytuacje, kiedy w początkowym okresie mleka u karmiącej jest zbyt mało, albo po pewnym czasie jego produkcja ustaje. W takich przypadkach matki zwykle korzystają z mieszanek. Okazuje się jednak, że są maluchy, które z uwagi na stan zdrowia muszą być wspierane pokarmem naturalnym.

Sięganie po zdeponowane mleko stanowi rozwiązanie tymczasowe, nierzadko zdarza się również, że biologiczna mama tak odżywianego malca dzięki kompleksowemu wsparciu laktacyjnemu, a przede wszystkim psychicznemu odciążeniu, odzyskuje pokarm. Taka forma pomocy to bezcenne wsparcie noworodka o zwiększonych potrzebach. Dziecko otrzymuje pełnowartościowe i dobrze przyswajalne mleko, które w licznych przypadkach służy mu też za lekarstwo.

Przede wszystkim mowa tu o wcześniakach o najniższej masie urodzeniowej, maluchach dotkniętych chorobami metabolicznymi, niewydolnością nerek, z opóźnionym rozwojem oraz znajdujących się w grupie ryzyka z innych powodów.

Wiele kobiet, które wiedzą z góry, że nie będą mogły karmić piersią, zastanawia się, czy picie mleka z banku będzie bezpieczne dla ich dzieci. Trzeba wiedzieć, że zanim potencjalna dawczyni otrzyma akcesoria laktacyjne przechodzi szereg badań, m.in. w kierunku nosicielstwa wirusa HIV, zakażenia wirusowym zapaleniem wątroby typu B i C czy kiły. Ponadto, w szczegółowym wywiadzie lekarskim, udziela odpowiedzi na temat przebytych chorób, zabiegów oraz stylu życia. Dawczyni nie może spożywać alkoholu ani napojów z kofeiną, palić papierosów, zażywać określonych leków, ani, co oczywiste, sięgać po narkotyki. Od tej pory jej stan zdrowia będzie kontrolowany na bieżąco.

Oczywiście gruntownie badane są także otrzymywane od niej porcje mleka. W kolejnych krokach pokarm podlega m.in. procesom pasteryzacji i mrożenia, zanim trafi na oddziały, gdzie zostanie udostępniony małym potrzebującym. 

Omawianej działalności nie należy mylić z odpłatnymi usługami świadczonymi przez tzw. mamki. Nieznane nam osoby ogłaszające się w Internecie są trudne do zweryfikowania. Jeśli zdecydujemy się na tego rodzaju pomoc, pozostaje uwierzyć na słowo, że usługodawczyni jest zdrową osobą, prowadzącą higieniczny tryb życia. Chyba że przedstawi nam komplet aktualnych badań. Jednak trzeba mieć na uwadze, że podawanie dziecku nieprzebadanego mleka wiąże się z ogromnym ryzykiem.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy