Reklama

Tata na porodówce

Zanim znajdziesz się na sali porodowej, chciałbyś wiedzieć, co konkretnie cię tam czeka. Nasz ekspert Barbara Jaworska, położna, odpowiada na pytania, które najbardziej interesują młodych ojców.

Obecność taty na porodówce dziś już nikogo nie dziwi. Mało tego: wspólne porody stały się czymś równie oczywistym jak to, że ojciec uczestniczy w pielęgnacji niemowlaka i chodzi z nim na spacery. Rzadko kto pyta, czy będziesz rodzić z żoną. Pytają raczej, w którym szpitalu się to odbędzie i czy skończyłeś już szkołę rodzenia.

Lekarz i żona też traktują to jako naturalne. Ale ty wciąż nie jesteś pewny, czy sobie poradzisz. W filmach widziałeś przecież mrożące krew w żyłach sceny. Zastanawiasz się, jaka naprawdę będzie twoja rola na sali porodowej, czy podołasz temu zadaniu? I czy masz prawo się wycofać, wbrew oczekiwaniom wszystkich wokół? Podobne wątpliwości ma wielu przyszłych ojców. Oto pytania, które zadają najczęściej.

Reklama

Co ja tam w ogóle mogę robić?

Odpowiedź eksperta: Sformułowanie "masz dawać rodzącej poczucie bezpieczeństwa", często używane przez mamy, położne i lekarzy, faktycznie nie mówi zbyt wiele. Ale, wbrew pozorom, tata na porodówce nie siedzi wcale z założonymi rękami. - W szkole rodzenia panowie uczą się oddychać razem ze swoimi partnerkami i potem, w czasie porodu, wykorzystują tę wiedzę w praktyce - mówi Barbara Jaworska, położna.

- Kontrolują to, czy kobieta oddycha prawidłowo, liczą oddechy. To naprawdę ważne, młodej mamie w sytuacji stresowej trudno jest nad tym panować - dodaje nasza specjalistka. Inne ważne zadania to masowanie pleców, podpieranie siedzącej żony, nawilżanie jej ust, trzymanie za rękę. A także sprawdzanie na zegarku, ile czasu mija między kolejnymi skurczami.

- Mężczyzna ma po prostu zachować zimną krew, spokój i rozsądek, którego kobiecie w takiej chwili może zabraknąć. To on w razie potrzeby może zadać jakieś pytanie lekarzowi, czegoś dopilnować - mówi położna. Najważniejsza jest jednak sama obecność, zapewnianie kobiety, że świetnie sobie radzi i że wszystko będzie dobrze. Powiedzenie jej: "Kocham cię" i krzepiący uśmiech naprawdę potrafią zmobilizować młodą mamę do parcia i skrócić poród!

Chcę być przy żonie, ale boję się, że nie zniosę pewnych widoków. Czy mogę wtedy wyjść?

Odpowiedź eksperta: Oczywiście, możesz wyjść w każdej chwili. Zdarza się, że ojcowie, mimo że są dobrze przygotowani teoretycznie, wychodzą na korytarz wtedy, gdy zaczyna się druga faza porodu. Bywają i tacy, którzy mają silne postanowienie, że wyjdą, a jednak zostają do końca. O wyjście może też poprosić lekarz albo położna, jeśli uznają, że zachowanie młodego taty przeszkadza ich pacjentce.

Jego obecność jest niewskazana także wtedy, gdy w czasie porodu pojawią się komplikacje, konieczna będzie interwencja lekarza, użycie kleszczy, cesarskie cięcie itp. - "Widoki", których tak obawiają się panowie, rozgrywają się poza zasięgiem ich wzroku - uspokaja Barbara Jaworska.

- Oczywiście, o ile młody tata zastosuje się do tego, czego uczono go w szkole rodzenia i co powiedzą mu lekarz i położna. Miejsce mężczyzny jest przy głowie kobiety. W zależności od tego, jaką pozycję przyjmuje rodząca, może ona opierać się o niego plecami, trzymać go za rękę... - wyjaśnia położna. Będąc przy głowie partnerki, będziesz widział jej twarz, brzuch, ale nie krocze.

Sprawdzanie, jakie jest rozwarcie, czy widać już główkę itp., to zadanie dla położnej i lekarza, a nie przejętego taty.

Czy przecinania pępowiny można się nauczyć?

Odpowiedź eksperta: Zwykle ćwiczy się to w szkole rodzenia: młodzi tatusiowie dostają do ręki nożyczki i sznurek odpowiedniej grubości i trenują na nim tę czynność. Nie obawiaj się, że twoje cięcie sprawi ból ukochanej kobiecie albo noworodkowi. Żadne z nich tego nie czuje, bo pępowina nie jest unerwiona.

Nie ma jednak obowiązku przecinania pępowiny. Lekarz zawsze pyta, czy mężczyzna będzie chciał to zrobić. Można wycofać się nawet w ostatniej chwili. To naprawdę żaden wstyd, wielu ojców rezygnuje z tego zadania, mimo że są przy całym porodzie.

Jak mam się przygotować do porodu od strony praktycznej? Co ze sobą zabrać?

Odpowiedź eksperta: Twoja partnerka pakuje torbę do szpitala? Pomóż jej w tym, sprawdźcie, czy niczego nie brakuje. Listę tego, co w torbie powinno się znaleźć, dostaniecie w szkole rodzenia. Można ją też znaleźć na stronie internetowej szpitala, do którego się wybieracie.

Prawdopodobnie jest tam też informacja o tym, co ma mieć przy sobie osoba towarzysząca rodzącej. - Każdy szpital ma swoje wymagania - mówi Barbara Jaworska. - W jednym mężczyzna ma mieć strój sportowy, w innym najważniejsze są miękkie buty, czasami trzeba kupić fartuch... - dodaje ekspert. Kilka tygodni przed porodem wprowadź stan podwyższonej gotowości: zawsze miej przy sobie naładowaną (i włączoną) komórkę, dbaj o to, by bak w samochodzie był pełny.

Przejedź też kontrolnie trasę do szpitala, żeby upewnić się, czy przypadkiem nie ma żadnych objazdów. Jeśli nie macie samochodu, połóż w widocznym miejscu w domu i wbij w komórkę numer do sprawdzonej korporacji taksówkowej. A kiedy przyjdzie już ten moment, upewnij się, czy zabrałeś z domu torbę żony i potrzebne rzeczy.

- Stres sprawia, że rodzice zapominają o podstawowych sprawach. Dlatego radzę, aby jeszcze przed porodem spisać sobie listę rzeczy, które trzeba zabrać do szpitala i położyć ją w widocznym miejscu. Kiedy poród się zacznie, wystarczy zerknąć na tę kartkę i upewnić się, że o wszystkim pamiętaliśmy - radzi położona.

Czy moja obecność przy porodzie nie wpłynie przypadkiem negatywnie na nasze życie seksualne?

Odpowiedź eksperta:
Na to trapiące wielu tatusiów pytanie tak naprawdę nie ma jednoznacznej odpowiedzi, więc nikt nie może dać ci gwarancji, że tak się nie stanie. Według badań Włoskiego Stowarzyszenia Diagnostyki Prenatalnej i Medycyny Płodu, do rozwodów i separacji dochodzi znacznie częściej wśród par, które rodziły razem.

Z kolei z szacunków prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza wynika, że co najmniej 5 proc. mężczyzn biorących udział w porodzie cierpi potem na tzw. impotencję poporodową. I dotyczy to zarówno mężczyzn nieprzygotowanych, dla których wszystko to, co dzieje się na sali porodowej, stanowi szok, jak i tych bardzo empatycznych, angażujących się silnie w poród i niemal czujących ból partnerki.

- Jeżeli mężczyzna ma jakiekolwiek wątpliwości, żona nie powinna go zmuszać prośbą, groźbą ani szantażem do pójścia z nią na porodówkę - mówi Barbara Jaworska, położna. Nie można też ulegać presji społecznej, namowom ze strony rodziny czy kolegów. Są oczywiście pary, dla których wspólny poród to cudowne doświadczenie, sprawiające, że partnerzy stają się sobie jeszcze bliżsi, także seksualnie.

Ale są i takie, dla których udany seks kończy się po przeżyciach na porodówce. Powiedz partnerce o swoich obawach. Może lepiej będzie, jeśli przy porodzie towarzyszyć jej będzie siostra lub przyjaciółka? - Coraz częściej Polki wybierają takie rozwiązanie, czyli poród z koleżanką lub doulą, a nie z partnerem - mówi Joanna Pietrusiewicz z Fundacji Rodzić Po Ludzku.

- Trend, by rodzić w towarzystwie kobiety, jest naprawdę silny. Choć oczywiście wciąż najczęściej rodzimy z mężem - dodaje Joanna Pietrusiewicz. - Z mojej praktyki wynika też, że niektóre przyszłe mamy w momencie porodu nie chcą mieć osoby towarzyszącej.

Lepiej czują się, kiedy rodzą same, tylko z personelem medycznym. Zwykle mówią, że samej łatwiej jest im skupić się na zadaniu, jakim jest urodzenie dziecka - mówi położna.

Mam dziecko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy